EIRA DOS CREGOS 2017


Kupione za 28 zl w Lidlu
Bodega: Adega Condes de Albarei
Szczep: Albariño 100%

Wiele już razy naciąłem się bardzo boleśnie na wina z regionu Rias Baixas kupowane w dyskontach. Nie dociera do mojego pustego łba, że sensowne egzemplarze z tejże części Galicji kosztują nawet w Hiszpanii minimum 10 Euro. Nie dociera i ilekroć widzę "Albariño" na etykiecie, ślepnę z pożądania i kupuję. A potem wyrzuty sumienia zżerają mnie systematycznie od środka.
No i znów powtórzył się ten sam scenariusz. Nie wiem, czy to obrazek kojarzący się z dopiero co minionym Halloween, czy fatalne zauroczenie ekologiczną zielenią etykiety, niemniej jednak wysupłałem prawie trzy dychy i włala, jak mawiają Francuzi.


KOLOR I KONSYSTENCJA

Kolor słomkowy, jasny i wiosenny. A jeśli wiosenny, to nadzieja wstąpiła, z pewną taką dozą nieśmiałości, w moje serce iż tym razem będę ukontentowany. Iskrzy w kieliszku niczym bożonarodzeniowa choinka bogato upstrzona ledowymi światełkami, cieszy oczy złotym refleksem na rozbujanej powierzchni i zachęca do spróbowania. Jest, póki co, podręcznikowo.



ZAPACH

Ciśnienie rośnie, tętno żwawo przyspiesza. Czyżby prawdziwe Albariño? Wytrawne jabłko, limonka i polne kwiaty. Dużo mineralnych aromatów ziemi i to, na co czekałem - słona bryza znad chłodnego i nieprzyjaznego oceanu. Tak, to jest właśnie to, co uwiodło mnie 20 lat temu gdy po raz pierwszy spróbowałem prawdziwego Riasa. Może nie wbija w fotel, jak przemówienie Prezesa, ale mile zaskakuje zważywszy na dotychczasowe, zazwyczaj przykre, doświadczenia z dyskontowymi białymi z Galicji.

SMAK

Mój typ. Mało słodkich owoców, dużo wytrawnych minerałów. Takich charakterystycznych, gdy zaraz po deszczu wyjdziemy w góry. Pachnie wtedy wszystko, kamienie, mech, trawa i drzewa. Orzeźwiająco i surowo jednocześnie. Gdy zamkną oczy mam skojarzenia z pobytu na kamienistej plaży w czasie sztormu, kiedy wilgoć oblepia wszystko dookoła, a słony smak wiatru czuję w nosie i ustach chłonąc go każdym oddechem. Nie każdy to lubi, ale ja tak. To nie jest typowe lekkie Chardonnay czy owocowy Sauvignon Blanc (choć ten ostatni uwielbiam w wydaniu np. nowozelandzkim), ale coś specjalnego i niepowtarzalnego.

DO POSIŁKU

Skoro ocean, szorstki i wytrawny, to tylko wszelkie żyjątka z tegoż oceanu pochodzące. Wszelkiego rodzaju owoce morza, z których Galicja słynie, szlachetne ryby i niezbyt pikantne krewetki. Ale i łagodne sery czy delikatne makarony. Dla mnie jednak numer jeden to sushi. Obok wspomnianego wyżej Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii, Albariño z Rias Baixas jest the best. Ale tylko dobre, a to na szczęście takie jest.

REKOMENDACJA

Niecałe 7 Euro za butelkę dobrego Rias Baixas, to wydatek wart poświęcenia. Dla mnie sączenie w ciszy tego wina przeniosło mnie w czasie i w miejscu na wybrzeże surowe i nieprzyjazne. Co prawda północy Hiszpanii jeszcze nie zwiedziłem, ale kamieniste plaże Madery zimową porą są chyba podobnie dziko niedostępne. A zimny wiatr znad oceanu pachnie tak samo. Tak, polecam to wino każdemu, kto oczekuje czegoś więcej niż lekkiego i owocowo delikatnego trunku.

OCENA

Moja ocena w skali 1-100 to 89 (wino bardzo dobre). Nie dam więcej, bo są Albariño jeszcze znacznie lepsze.

JAK OCENIAM?

1-70 wina nieakceptowalne
71-80 wina akceptowalne, ale słabe
81-85 wina dobre
86-90 wina bardzo dobre
91-95 wina doskonałe
96-100 wina wybitne

Komentarze

Popularne posty